Moja droga do równowagi
Przez lata wierzyłem, że tylko perfekcja jest wystarczająco dobra. Każdy projekt musiał być idealny, każda prezentacja bez skazy, każda decyzja przemyślana do najmniejszego szczegółu. Ta obsesja kosztowała mnie nie tylko czas i energię, ale przede wszystkim radość z osiągnięć.
Przełom nastąpił, gdy zdałem sobie sprawę, że mój perfekcjonizm nie prowadzi do doskonałości - prowadzi do paraliżu. Projekty pozostawały niedokończone, możliwości przechodziły obok, a ja tkwiłem w miejscu, czekając na idealny moment.
Dziś pomagam innym perfekcjonistom odkryć tę samą prawdę: postęp jest cenniejszy niż perfekcja. Twoje wysokie standardy to dar, który możemy przekształcić w narzędzie sukcesu, a nie przeszkodę.